No i stało się. Zamieszkaliśmy razem. Tym samym spełniło się moje skryte marzenie i jego najskrytsze obawy. A może właśnie odwrotnie… Wraz z wnoszonymi na trzecie piętro pierwszymi torbami pełnymi prywatnych rzeczy samego Sympatycznego, oprócz bólu kręgosłupa poczułam coś więcej. Dotarło do mnie, że dokonała się w moim życiu ogromna zmiana i chcąc nie chcąc właśnie zostałam… konkubiną.
Kategoria: mieszkanie
Chodź pomaluj mój świat…albo chociaż mieszkanie
… czyli rzeczy, których nie wiesz, dopóki nie postanowisz własnoręcznie przeprowadzić małego remontu. Albo dopóki nie przeczytasz tej notki. Jeśli lubisz niespodzianki – nie czytaj. Lepiej leć po farby i łap za pędzel.Ach, zapomniałam, że to wcale nie takie proste.
Dlaczego Twój facet ucieka z krzykiem, gdy proponujesz mu wspólne mieszkanie
*Partner czy partnerka, konkubent czy narzeczona… Albo ktokolwiek inny z kim planujesz wspólną przyszłość lub względnie regularnie lądujesz w łóżku.
Masz te swoje dwadzieścia, a może nawet trzydzieści kilka lat. W związku od jakiegoś roku, może nawet trzech. I nagle, jak grom z jasnego nieba, spada na Ciebie pewna myśl:
A może by tak razem zamieszkać?