Nie ma, że (nie) boli

okres3

Regularnie raz w miesiącu budzę się w czwartkowy poranek z silnym bólem w podbrzuszu i mocnym postanowieniem, że tym razem zbiorę się w sobie, poświęcę kilkaset minut swojego mniej lub bardziej wolnego czasu i skrobnę wreszcie tekst, który być może odmieni życie wielu par, małżeństw czy konkubinatów.

Tekst ten w założeniu miał być prostą instrukcją obsługi okresu, w międzyczasie jednak dotarło do mnie, że ile macic tyle przypadków, jeśli więc trafiłeś tutaj w wyniku rozpaczliwych poszukiwań uniwersalnej odpowiedzi na pytanie jak przeżyć w szczęściu i zdrowiu najtrudniejsze kilka dni miesiąca, to muszę Cię zmartwić – wiedza ta oparta jest na doświadczeniu, a nie na wypocinach internetowych mądrali.

Czytaj dalej