Wy jeszcze nie wiecie, ale już za moment wszystko stanie się dla Was jasne.
Ja wiem praktycznie od zawsze, chociaż wielokrotnie usiłowałam oszukać przeznaczenie.
Prawda jest jednak tylko jedna…
Klucha nigdy nie zostanie sportowcem.
Majówka to taki śmieszny moment w roku; jeden z tych, na którego spędzenie można mieć miliard pomysłów, a i tak zazwyczaj kończy się na suto zakrapianym grillu. Nie ma się co dziwić, zwłaszcza, że majówkowe promocje są bardzo hojne jeśli chodzi o cztero-, sześcio- i ośmiopaki piwa i kiełbasy, a nieco mniej hojne, gdyby na przykład naszła Cię chęć na wyjście do teatru. Ja z majówkowego szaleństwa (jak i z każdego innego) lubię się trochę ponabijać, jednak starouczniowskim zwyczajem szczerze doceniam każdy dłuższy weekend i wolny piąteczek. Bo dlaczegóż by nie?