Jest takie porzekadło (a jeśli go nie ma, to niniejszym powstaje), że im więcej masz do roboty, tym większe prawdopodobieństwo, że napiszesz nowy tekst na blogu. U mnie zasada ta sprawdza się doskonale, gdyż moja blogowa aktywność rośnie odwrotnie proporcjonalnie do czasu, który pozostał mi do napisania i złożenia pracy licencjackiej.
Pozostając jednak w temacie rodzących się w bólach czterdziestu stron, które zapewnią mi brzmiący niezbyt prestiżowo tytuł licencjata i nieco lepiej brzmiące miano człowieka z wykształceniem wyższym, postanowiłam podzielić się z Wami garścią faktów i mitów na temat realizacji MISJI LICENCJAT.
Kategoria: szkoła
8 x P, czyli jak zdawać egzaminy i nie polec próbując
Niezbyt często zdarza mi się pisać z myślą o konkretnej osobie czy grupie osób, równie rzadko mam też ochotę nieść kaganek oświaty, a nawet jeśli, jest to raczej kaganek nieco przykurzony i zeżarty przez rdzę ironii i czarnego humoru. W głowie jednak od paru dni siedzi mi myśl o wszystkich piętnasto- i szesnastoletnich ludziach, którym w poniedziałek przyjdzie mierzyć się z radosną twórczością CKE, pośród których będzie także moja młodsza siostra.
Nieważne jednak czy czeka Cię egzamin gimnazjalny, matura, kolokwium, prawo jazdy czy certyfikat językowy… Poniższe porady są uniwersalne i testowane przez lata na mojej własnej skórze. Zaufaj mi, trochę się tych egzaminów zdawało (niektóre nawet więcej niż raz), więc wiem co mówię.
Czas pozmywać, czyli psychotest nad zlewem
Olśnienie może spłynąć na Ciebie w najmniej oczekiwanym momencie; Archimedesowi przydarzyło się ono podobno w łazience, gdy brał kąpiel, natomiast mnie dopadło w kuchni, kiedy to usiłowałam zmusić się do zneutralizowania sterty brudnych naczyń leżących w zlewie.