Każdy zdrowy na umyśle człowiek zgodzi się, że prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu jest tak idiotyczne, że aż ciężko uwierzyć jak często trzeba ludziom o tym przypominać. Jednak o ile wsiadanie za kierownicę bezpośrednio po spożyciu jest raczej powszechnie potępiane, to już z wczorajszym kierowcami mamy pewien problem. Niby każdy organizm jest inny i w zależności od wielu czynników alkohol schodzi z nas szybciej lub wolniej, jednak wiele osób zdaje się nie pamiętać, że między „wydaje mi się, że już mogę jechać” a „mogę już jechać” różnica może wynosić kilka setnych promila.
Kategoria: http://schemas.google.com/blogger/2008/kind#post
Dzięki b(l)ogu za blogosferę, czyli Share Week 2015
Zaryzykuję stwierdzenie, że polska blogosfera przeżywa aktualnie swój złoty wiek. Wiem, że istnieje od lat i zgaduję, że będzie istnieć jeszcze długo, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie już tak wpływowa i interesująca jak jest teraz (bo prędzej czy później umiejętność czytania u homo sapiens całkiem zaniknie i ostatni bastion czytelnictwa – blogosfera także upadnie). Być może wydaje mi się tak dlatego, że sama powróciłam do pisania po latach i robię to może odrobinę bardziej udolnie niż dekadę temu. Może to dlatego, że bycie blogerem stało się po prostu modnym sposobem na życie, a nawet na zarabianie. A może dlatego, że nigdy wcześniej tak wielu blogerów nie zajmowało się niemalże każdą dziedziną naszego życia i nie miało na nie tak realnego wpływu?
Przesilenie życiowe i cztery kroki jak je zwalczyć
Jakiś czas temu z okazji walentynkowo-tłustoczwartkowej kumulacji pisałam co nieco o pretekstach. A dzisiaj z okazji szalejącego po Polsce, niczym dudabusy i bronkobusy, przesilenia wiosennego, przypomniałam sobie o równie wdzięcznym pojęciu jakim są wymówki.
Wymówki są dokładnie odwrotnością pretekstów*. Pretekstów potrzebujemy, aby na coś sobie pozwolić, na coś się odważyć, uzasadnić swoją niekonsekwencję, szaleństwo, dziwactwo. Wymówką najlepiej od czegoś się wymigać, uzasadnić swoje lenistwo, nieróbstwo, nieprzysiadalstwo czy smutek. A co jest uniwersalną wymówką na wszystko? No jasne, że pogoda!
